Modeka Ventura GT – ciąg dalszy.
W połowie sezonu skreśliłem parę słów o pierwszych odczuciach i konstrukcji kombinezonu turystycznego Modeka Ventura-GT, teraz gdy czas śmigania na motocyklu powoli dobiega końca czas na małe podsumowanie całości wrażeń z użytkowania tego wdzianka.
W mijającym sezonie przejechałem w nim przeszło 7 tyś km… dużo? Mało? Sprawa względna ale chyba wystarczająco aby mieć wyrobione zdanie. Przez poprzednie 6 miesięcy kombinezon towarzyszył mi długich trasach po 400-500 km ciurkiem, jak i w krótkich dojazdach z domu do kumpla w tym samym mieście (10 km), jeździłem ubrany w niego w deszczu, w pełnym letnim słońcu i – teraz – gdy zaczynają się przymrozki. Słowem pełen przekrój tego co można nas spotkać i do czego Ventura została stworzona.
Deszcz:
Gdzieś w maju czy czerwcu, późnym wieczorem postanowiłem, że rano lecę na motorku do Wrocławia (z Wawy… 350km). Wieczór był piękny, ciepły, na niebie świeciły gwiazdy. Gdy obudziłem się wcześnie rano na dworze było szaro i pochmurno. Cóż skoro postanowiłem, że jadę… to jadę ! Gdzieś koło Janek zaczęło padać i padało przez kolejne 3 godziny. Ok, nie była to tropikalna ulewa ale zdecydowanie było to porządny deszcze a mijane TIR’y jeszcze potęgowały doznania. A co na to nasza Modeka Ventura-GT ? Prawie nie wzruszona J Generalnie cały byłem prawie suchy… to prawie dotyczyło okolic pasa i pachwin gdzie niestety kombinezon puścił. Choć prawdę mówiąc ciężko mi powiedzieć czy puściła membrana czy po porostu, przez tak długi czas woda była wdmuchiwana pod kurtkę? Szczerze jednak mówiąc nie postrzegam tego jako duży problem… dużo w życiu spędziłem na deszczu i jeszcze nie widziałem takiej kurtki (typu outdoor), która wcześniej czy później by nie przesiąkła. Ventura bardzo dobrze izolowała od deszczu… kolana, uda, ramiona, plecy… wszystko było idealnie suche (oczywiście wpięta była membrana ! )
Słońce i upał, miasto.
Ponieważ jestem początkujący i tchórzliwy J to ubierałem się w to wdzianko praktycznie za każdym razem gdy siadałem na motocykl (perspektywa szlifu w jeansach bardzo mi nie odpowiadała)… tak było także gdy w środku lata gdy chciałem dojechać gdzieś w mieście (*). Żar leje się z nieba, asfalt nagrzany, samochody kotłują rozgrzane spaliny. No bajka! W kombinezonie poodpinane wszystkie suwaki, wszystko co tworzy magiczny system Air Draft Technolgy otwarte na maksa! A ja mokry jak… nie wiem jak co… po prostu pot leje się ze mnie litrami. Gdy jadę to faktycznie „tu wpada”, „tam wypada” i jakoś to jeszcze działa… ale do pierwszych świateł… potem 10 sekund i ma się dosyć jazdy.
(*) tak, tak… już słyszę te głosy doświadczonych, że leszcz jestem i „baba” – trudno L
Czy to wada tego konkretnego kombinezonu? Zapewne nie! Jakoś nie mogę sobie wyobrazić aby w jakimkolwiek pełnym stroju z cordury (takiej czy innej) było chłodno w 30 stopniowym upale. Nie zmienia to jednak faktu, że jazda po mieście, w lato w takim stroiku to średni pomysł. Przynajmniej jeśli chodzi o komfort.
I znów trasa… 300 km to już inna sprawa. Wtedy dzięki suwaczkom, okienkom, klapkom można fajnie regulować przewiewność i komfort.
Jedziemy do lasu.
Jak sama nazwa wskazuje Ventura-GT to sprzęt do turystycznego enduro, taki był zamiar konstruktorów i takie przeznaczenie kombinezonu jest chyba najlepsze. Stawanie na podnóżkach, siadanie, wstawanie, balansowanie ciałem… no dobra… przyznam się jedna i druga gleba a wszystko jest na miejscu J Nic się nie ciągnie i nie urywa. Jest naprawdę wygodnie. Na jasnym kolorze (taki wybrałem) nie widać specjalnie kurzu i błota. Fajny krój spodni na samym dole (suwaki, ściągacze, etc) dosknale trzyma wodę z pokonywanych kałuż daleko od ciała. Słowem jest sucho! I to bez membrany ! Protektory Sas-Tec skutecznie chronią przy upadku na szuter czy małe kamienie (na szczęście nie sprawdzałem ich skuteczności przy poważnym szlifie i mam nadzieje nigdy nie sprawdzić).
Ogólny komfort użytkowania.
Ogólny jest dobry. Wszystko co kombinezon ma robić to robi, wszystko co powinien mieć to ma, zapewnia wygodę i bezpieczeństwo. Ma jednak kilka drobnych wad, które niestety irytują. Pierwsza to rozmiar kieszeni. Niby jest ich dużo ale wszystkie za małe… albo inaczej… ani jedna nie jest duża. Efekt tego jest taki, że jak chce się wsadzić dużego smartfona, portfel, klucze od domu, paczkę fajków to nie ma gdzie tego pomieścić. Każda rzecz w innym miejscu i każda ciężko dostępna. Brakuje także jakiejś małej, łatwo i szybko dostępnej kieszonki na kluczyk od motocykla… ok, możecie to uważać za drobiazg ale ja bardzo chciałbym taką mieć.
Druga wada to dostęp do suwaków magicznego systemu Air Draft Technolgy (kocham te nazwy!). Część z nich ma pentelkę aby było za co chwycić, część ich nie mam… niestety w obu przypadkach otwarcie/zamknięcie suwaka w rękawicach to nie lada wyczyn… wyczyn gdy się stoi… bo podczas jazdy to wogóle sobie tego nie wyobrażam. Głupia sprawa bo wystarczy zrobić te pentelki WIĘKSZE a same suwaki z większymi ząbkami.
Podsumowując.
To mój pierwszy kombinezon… czy jest on idealny? Nie, idealny nie jest… Gdyby nie drobiazgi byłby doskonały a tak jest tylko bardzo dobry. Drobiazgi nie mogą jednak przysłonić całości, pierwszy sezon za mną, będą kolejne… na 100% Modeka Venture-GT będzie mi towarzyszyć jeszcze w niejednej podróży (mam nadzieję, także dalszej).