Wielkie spotkanie – Off-Road Show 2015
W zeszłym roku w emocjonalnych słowach zwracałem się do malkontentów, którz narzekali na fajną imprezę zamiast zaangażować się i wspierać jej rozwój. Usłyszałem w odpowiedzi, że nie znam wszystkich szczegółów, że piszę z perspektywy widza a nie wystawcy – w końcu – że skoro jestem taki mądry to sam powinienem robić więcej dla jej promocji.
Pomny tych uwag, w tym roku otworzyliśmy z Arkiem Kwietniem z Terenowo.pl wspólne stanowisko targowe. Pokazaliśmy wszystko co mieliśmy najlepszego!!! Czyli nas samych :)
Przytaszczyliśmy stertę eksponatów! Arek miał kubki, kalendarze i parę kilogramów cukierków. Ja naklejki i gadgety, które dekorowały naszą imponującą przestrzeń. Oczywiście prawdziwym rarytasem był czerwony pick-up, który stanowił tło dla naszej ekspozycji. Nie ma co ukrywać i silić się na fałszywą skromność! Stanowiliśmy silną konkurencję wizerunkową dla NAC’a, Wyprawa4x4, czy Rescue-Team’u. I choć złośliwcy twierdzili, że nasza wystawka miała znamiona happeningu i partyzantki my się tym w ogóle nie przejmowaliśmy.
Jak więc impreza wygląda z takiej perspektywy?
Off-Road Show to największe terenowe spotkanie w roku. Towarzyskie zakończeni sezonu. Okazja do spotkania kumpli z całej polski i z sąsiedniej ulicy. Na każdym kroku znajoma twarz, kolega i koleżanka, samochód jaki widziało się na trasie któregoś z rajdów lub w internetowych relacjach. Mnóstwo znajomych i dużo, dużo publiki. Sprzedano blisko 5 tyś biletów więc jest się czym chwalić.
Czy to dobrze?
Oczywiście, że to dobrze!
Jednakże tu odpowiedź jest bardziej złożona.
Dobrze, bo oznacza to, że impreza ma swoje miejsce na rynku. Oznacza, że wpisała się w kalendarz a środowisko ludzi off-roadu zaakceptowało ją. To wspaniale, że NAC Rally Team pokazuje samochody prosto z rajdowych tras! To super, że jest miejsce w Polsce gdzie osobiście można pogadać z Jarkiem Kazberukiem! Ten facet zaliczył Camel Trophy, siedem razy uczestniczył w Dakarze a pięciokrotnie go ukończył. Doceniajmy to, że przychodzi i siada z nami.
Czy nie powinniśmy być zadowoleni, że swoje stoiska ma rajd Rallye Breslau i Carta Rallye? Powinniśmy! Bo świadczy to, że zagraniczni organizatorzy widzą potencjał w polskim rynku.
Nie przechodźmy obojętnie gdy Mercedes Benz Polska pokazuje na „naszych targach” samochód za 1.200.000 zł, który został wymyślony jako zabawka dla arabskich szejków i rosyjskich oligarchów.
[O tym, że obok niego stały nowe GLA-Coupe to już nawet nie warto wspominać. ]
A Kluby? Proszę bardzo!
Łódzki Klub Off-road, wspólna inicjatywa miejscowych off-roaderów, którzy pokazali imponujące stoisko na którym był 6×6 MAN KAT z kontenerem mieszkalnym, Nissan Patrol z silnikiem Corvette, a do tego motocykle i quady.
Mało?
Wymieniać różne targowe perełki można by jeszcze długo. Tu jednak czai się największy problem.
Off-Road Show zbliża się do imprezy środowiskowej. Miejsca spotkań ludzi, którzy mocno weszli w jazdę terenową. Dla których to pasja a często biznes i sens życia. Nowych twarzy jest dużo ale powinno być więcej.
Musi uznać, że zdecydowana większość społeczeństwa nie żyje rajdami i wyprawami. Na targach za mało było oferty dla zwykłych ludzi. Dla przeciętnego faceta, który aktualnie jeździ osobówką lecz marzy o terenówce. Wywalone w kosmos rajdówki powinny stanowić rodzynki w targowym cieście, powinny być atrakcją a nie dominować imprezę.
W niedzielę odwiedził mnie na stoisku kolegą którego znam od 30 lat. Facet jest lekarzem, ma żonę, dwójkę dzieci, domek pod Warszawą i garaż gdzie stoi Honda Accord. Nie interesowały go Graty, Scorpiony i Tomcaty. Nawet z jego chirurgiczną precyzją i zamiłowaniem do czystości tylko na chwilę przystanął przy wspaniale odrestaurowanym Land Cruiser na stoisku Wypraw4x4.
Dla niego największą atrakcją były zwyczajne test-drive na nowymi Land Cruiser 150 i Hiluxem na stoisku firmowanym przez Toyota. Po prostu. On marzy o terenówce dla rodziny a nie o udziale w Africa Race. Bardzo dobrze że, na targach było Subaru, wspomniany wcześniej Mercedes, Jeep, czy Land Rover reprezentowany nieoficjalnie przez Land Serwis.
Jednak dla takich ludzi na targach było nieco za mało. Bardzo potrzeba aby organizatorzy zachęciły do udziału więcej oficjalnych importerów samochodów. Przecież każdy ma teraz w ofercie SUV’a. Należy przekonać producentów opon i nawigacji. Trzeba ściągnąć dystrybutorów normalnego, cywilnego wyposażenia – bagażników i boxów dachowych, łańcuchów śniegowych i tym podobnych. Trzeb zadbać aby pokazały się firmy organizujące wyjazdy turystyczne. Bardzo, ale to bardzo potrzebny jest choćby prowizoryczny tor off-roadowy. Może, warto pogadać z nieodległą jednostką wojskową?
W rozmowie z jednym z wielkich nieobecnych usłyszałem; „Marcin, ja tu znam osiemdziesiąt procent wystawców i wielu, wielu zwiedzających. Komu ja mam pokazywać swoją ofertę? Kolegom, którzy robią to samo co ja czy naszym wspólnym kolegom, którzy i tak znają nas wszystkich?”. I chodź ta opinia jest mocno przerysowana to dobrze wyraża opinie części ludzi.
Zdania nie zmieniłem. Możemy być dumni z Off-Road Show i należy je wspierać. Jednocześnie powinniśmy dostrzegać co dobre a co złe. Cztery lata istnienia to wystarczająco długo aby targi zrobiły kolejny krok. Ten krok powinien iść w kierunku większej demokratyzacji i masowości imprezy. Aby Show dalej się rozwijało potrzeba napływu świeżej krwi, nowych wystawców i szerszej publiki. Organizator ma wszystkie atuty w ręku aby przekonywać nowe firmy do udziału w imprezie, za nimi przyjdą także zwiedzający.
Do zobaczenia za rok,
Marcin Gerc
[box type=”warning”] Bardzo obszerną relację zawierającą mnóstwo zdjęć z targów znajdziecie na Terenowo.pl.[/box]