SIDI Adventure. Czego chcieć więcej?
Absolutnie nie chciałem kupić tych butów !!!
Gdy zobaczyłem cenę blisko 1400 zł szybo skierowałem swoje poszukiwania o dwie półki niżej. Nawet nie rozważałem takiego zakupu. I gdyby nie idealny sprzedawca prawdopodobnie kupił bym coś w przedziale 600 zł – 800 zł. Krzysiek z Motosapiens.pl, którego ówcześnie pierwszy raz w życiu na oczy widziałem powiedział coś co długo będę pamiętał.
Odkładając na półkę SIDI Adventure i sięgając po inne, znacznie tańsze usłyszałem:
-Słuszny wybór. Dobrze że zrezygnowałaś. Uwielbiamy stałych klientów.
O jakim stałym kliencie On mówi skoro pierwszy raz w życiu byłem w MotoStylu?!
– Jaki stały klient, przepraszam?
– Kupisz te tańsze to za rok znów się spotkamy… za kolejny ponownie… więc od razu dam Ci jeszcze 10% rabatu. Ty będziesz zadowolony a ja mam stałego klienta. Powiedział z ironicznym uśmiechem
Po pół godzinie przymierzania wszystkiego co było rozmiarze 43 i nosiło znamiona butów typu adventure / enduro wyszedłem z parą nowiutkich SIDI Adventure biedniejszy o 1400 zł.
To było 3 sezony i 40 tyś km temu. Mogę więc chyba coś, nie coś o nich powiedzieć.
SIDI Adventure to taki duży terenowy SUV wśród butów motocyklowych. Może to głupie porównanie ale to taki Land Cruiser wśród samochodów lub Africa Twin wśród motocykli. SIDI Adventure to but, który ma idealnie łączyć i balansować przeciwstawne funkcjonalności.
Zacznijmy od bezpieczeństwa jazdy w terenie. Adventure pełnym garściami czerpie z technologii butów motocrossowych. Klamry które mocno i pewnie trzymają stopę, zawias w miejscu kostki, usztywniona pięta, wzmocnione palce, sztywna podeszwa oraz wiele innych drobnych elementów czynią ten but zbliżonym do butów motocrossowych. Spójrzcie na kultowe Crossfire. Widać, że jedne nie stały daleko do drugich.
Wszystko to sprawia że jazda w pozycji stojącej, w terenie, ba nawet po torze crossowym jest wygodna i bezpieczna.
Pamiętajmy, że but ma dobrze zachowywać się równie podczas wielogodzinnych przelotów autostradowych. Tu lepiej aby noga miała trochę oddechu. SIDI Adventure w większości wykonany jest ze skóry wzmacnianej w kluczowych miejscach specjalnym plastikiem. Zapewnia to rozsądny kompromis pomiędzy sztywnością a wygodą. Bardzo ważne, że po pewnym czasie skóra dostosowuje się do indywidulnej anatomii człowieka a buty stają się prawie tak wygodne jak ulubione trampki (No, może trochę przesadzam. Jak ulubione glany). Zwróćcie uwagę, że o stopa i kostka są trzymane klamrami jednak łydkę opina już tylko wzmocniona cholewką z mocnym rzepem. Cholewka, która jest tak wyprofilowana, że z jednej strony mieści się w nogawkę spodni od kombinezonu a z drugiej – jeśli szukacie lepszej ochrony – zmieści ochraniacz piszczela i kolana.
Dzięki zastosowaniu membrany Gore-Tex buty zapewniają doskonałą wodoodporność. Nieraz zmuszony byłem jechać kilka godzin w deszczu lub przejeżdżać przez głębokie kałuże. Tak długo jak nie nalejmy wody od góry możemy być pewni, że stopy pozostaną suche.
Co ciekawe pozostaną suche także podczas upałów.
Oczywiście nie spodziewajmy się cudów, to nie są klapki na plaże, to są ciężkie skurzane buty, ale właśnie dzięki temu, że są skurzane i mają membranę umożliwiają oddychania nodze. I nawet latem, gdy żar leje się z nieba można w nich względnie komfortowo podróżować.
SIDI Adventure mają jeszcze jedna zaletę, której nie spodziewałem się znaleźć w butach motocyklowych. Bardzo wygodnie się w nich chodzi. Po prostu.
Prawdę mówiąc gdyby nie irytujące skrzypienie dobywające się z zawiasu na kostce, komfort chodzenia można by porównać do traperek. Przez kilka godzin zwiedzałem w nich jaskinie, prowadziłem samochód, zwiedzałem miasta, łaziłem po MRU i byłem nawet w kilku muzeach (tego ostatniego akurat nie polecam !!! ).
Da się w nich zupełnie dborze funkcjonować na codzień.
Na zakończenie koniecznie trzeba napisać o jakości wykonania. Krótko. Jest super.
Kurczę, buty ciorane po błocie i kurzu. W deszczu i upale. Suszone nieopodal ogniska lub nie suszone przez kilka dni wcale. Wiele razy brutalnie uderzone podczas gleby, myte Karcherem. I nic. Nic im nie dolega. Fajnie się zestarzały ale wszystko działa jak pierwszego dnia.
Baaaa, teraz podobają mi się nawet bardziej – nabrały szlachetniej patyny!
Sądzę, że przeżyją ze mną jeszcze ładnych parę sezonów.
PS: A MotoStyl zyskał stałego klienta. Ponieważ klient, któremu uczciwie się doradzi, nawet jeśli wyda więcej to i tak wróci później z uśmiechem po więcej.