Off Road Show – Dosadna opinia Kylona.
Cieszę się, że moja krótka acz dosadna opinia na temat Off Road Show sprowokowała także innych innych do wrażenia swoich opinii o targach. Dość dużo działo się na naszym Facebook’u a poniżej doskonały tekst Kylona z Wyprawa4x4.
——————————
Marcin,
Bardzo trafnie napisałeś.
Przyznam szczerze, że chciałem sam z siebie napisać co o tym wszystkim myślę. A myślę, że faktycznie z nas banda baranów z oczekiwaniami milionerów i korporacji a z możliwościami emeryta, który wziął wczoraj chwilówkę. Taka prawda. Każda z firm się puszy i opowiada co to nie ona a w rzeczywistości to wydmuszki w każdej chwili do rozwałki.
Jak byśmy się wszyscy w kupie zebrali to by było coś. Choć kupa to raczej śmierdzi i więcej w niej gó..na. Nie mniej jednak moim zdaniem warto. Każda z firm, która się wystawiła potrafiła sobie jakoś zorganizować fundusze albo pomoc. Reszta tylko trzeszczała o banerach, reklamach i telewizyjnych zapowiedziach. Niech zapłacą bo wszystko kosztuje a nie biadolą dla biadolenia. Owszem mam wiele zastrzeżeń do informacji organizacyjnej ale trzeba chyba też coś z siebie dać bo jeśli nam nie zależy to dupa. I tu pytam dlaczego:
– największy portal nic nie napisał. Bo jak zwykle ma problem ego chyba bo sam się nie wystawia to konkurencji nie będzie szedł na rękę. Ja tak to odczytuję.
– dlaczego dwie branżowe gazety nic nie wydrukowały – żenada
– dlaczego Klub się nie wystawił? Nie kosztuje to nic poza chęcią i prądem
– dlaczego nie przyjechało tylu importerów zawieszeń czy innego sprzętu. Byli tacy co się im chciało i potrafili się zorganizować. Jeśli nie mają nawet trochę kasy to czas aby przestali za darmo sprzedawać i naprawiać Podziwiam stoisko Karola Warstat.pl. Mały warsztat a potrafił i zrobił fajne stoisko. Zebrali kilka firm, które z nimi współpracują i wspólnie dało radę. Można? Można.
– czy nie można z tego zrobić fajnego spotkania? Fajnych autek pod ściana również? Kilka z nich bym wymienił bo aż wstyd prezentować takie rupiecie.
– firmy mogłyby sprzedawać szpej drobny ale wszyscy na stanie mamy po jednej sztuce – na same targi można to zmienić.
Ja tak zrobię w przyszłym roku.
Strasznie fajnie, że pojawiły się Campery4x4 czy rożne przyczepki.
– dlaczego nie ma dealerów – to już jest żenada roku. Ja nie sprzedaję samochodów ale dlaczego mam wyręczać sprzedawców tłumacząc za i przeciw samochodów, których nie sprzedaję. Hilux robił sporą robotę ale nasi dealerzy by pewnie się zadowolili plasticzanym egzemplarzem. Szczerze parsknąłem śmiechem jak zobaczyłem stoisko Mitsubishi. Ze wstydu bym się spalił i nie przyjechał z taką wystawą jaka miała miejsce. Jeden nowy Outlander i stare Pajero I – takie nawet nie klasyczne i nie ładne. Po prostu wzięte z ulicy.
U nas w Polszy to widzę, że panuje zasada należy mi się, inny wymyślił to jak skopiuję i takie tam. A przede wszystkim to jak najtaniej a z jakością to już nie koniecznie. Polak głupi to i tak kupi bo tanie. Skoro tak podchodzimy do wszystkiego to takie mamy targi.
Jeśli chodzi o info. Ja pierwsze e-maile miałem w sierpniu. Tylko trzeba było już wtedy napierać z info. Przez cały rok. To też trochę z naszej winy. Chyba nam też powinno zależeć na frekwencji. A nie jestem wielki Pan 4×4 i proszę mnie odwiedzać, daję autografy albo naklejki ale poniżej dwóch metrów długości to wypad. Odnoszę troszkę wrażenie, że się niektórym w dupach poprzewracało i mają zbyt duże wymagania. Celebryci kurza melodia.
Czy takie targi coś przynoszą? Jasne, że tak. Im fajniej się zaprezentujemy tym więcej ludzi przyjdzie, tym więcej firm przyjedzie i tym więcej będzie zwiedzających, kupujących bilety, czekolady itp. Fajnie, że po raz pierwszy ktoś zaryzykował z ciuchami i innymi pierdoletami. To wszystko łączy się w jedną całość.
Nie ma co się oszukiwać tu nie rynek jak na Bad Kissingen to i targi nie takie. Najlepsze jest to, że wcale tam nie ma tych setek czy tysięcy maruderów z Polski. Ja nie widują. Co roku są te same znajome gęby do policzenia na palcach dwóch rąk. gdzie ta reszta porównywaczy
Fajnie, że Rayo pokazało wypasione Land Rovery. Życzę im jak najlepiej. Podjęli ryzyko i wypadli bardzo fajnie.
Z nami był fajny jegomość Sam z Australii wraz z żoną. 42 lata pracy w Terrain Tamerze i nie jedne targi widział. Te z górnej półki również. Bardzo mu się podobało i stwierdził, że w Australii targi są podobnej wielkości. Dla niego ważna jest obecność marki a nie tabelki w Excelu i ilość czapek rozdanych w stosunku do zakupionej ilości amorków. Ja tam dogadałem się fajnie z paroma nowymi Partnerami i pierwsze zakupy też już są poczynione – jednak da się. Trzeba tylko najpierw wydać żeby zarobić. Tak to działa.
Ech – zdenerwowałem się.
Fajnie było spotkać jak co roku: Moliego, Żaby, Alberta, Siarę i wielu innych znajomych sprzed lat.
Kylon, www.wyprawa4x4.pl