Na Gazeli po śniegu
Rosyjska technika zawsze jest taka sama. Trochę zerżnięta z zachodniej Europy, trochę podpatrzona u Amerykanów. Potem przedumana, przerobiona, uproszczona i zrobiona po swojemu. Tak było z kukuruźnikiem i gazikiem, nie inaczej jest z GAZ Gazelą, rosyjskim odpowiednikiem Forda Transita z lat 90-tych. Wygląda jak Transit, jeździ jak Żuk, naprawić go można w stodole, a spotkać – w dowolnym zakątku Rosji.
Gazele służą przede wszystkim jako tzw. marszurtki, czyli małe autobusiki, które łączą najdalsze zakątki kraju z dużymi miastami. Białe marszrutki jeżdżą po wyboistych drogach Azji oraz w centrum Moskwy. Po suchych stepach południa i po mokrych drogach Karelii. Gazele są wszędzie. Gdyby nagle zabrakło białych Gazeli, robotnicy nie dojechaliby do fabryk, dzieci do szkoły, urzędnicy do urzędów, a w sklepach zabrakłoby chleba. Rosja by stanęła. Nie potrzeba by żadnych sankcji. Imperium byłoby na kolanach.
Późną nocą przyjeżdżam pociągiem do Irkucka. Z dworca odbiera mnie Sasza, poznany przez wspólnych znajomych rosyjski off-roadowiec, właściciel serwisu samochodowego, dusza człowiek. Sasza obiecał pożyczyć mi swoją Gazelę, abym mógł swobodnie zwiedzić zachodnią część wybrzeża Bajkału.
Jest noc, -15ºC, wali śnieg, jestem w Irkucku (!).
Gazeli w życiu nie prowadziłem, a ten egzemplarz swoje najlepsze lata ma dawno za sobą. Aby wrzucić jedynkę, trzeba najpierw włączyć dwójkę; aby wrzucić wsteczny, najpierw włączamy trójkę. Chcesz otworzyć drzwi? Nie tak szybko! Należy zastosować specjalną procedurę. Drzwi przycisnąć barkiem, kluczyk przekręcić raz w lewo, raz w prawo, potem energicznie szarpnąć klamkę. I już. Różnych takich trików jest wiele.
Napęd na tył, opony bliźniaki, wspomagania kierownicy brak. A mój drug zachęca:
– Siadaj za kierownicę. Jeśli jutro chcesz jechać dalej, to dziś zawieź nas na daczę.
Nie dziwię się facetowi. Widzi gościa z Polski pierwszy raz w życiu, więc chce sprawdzić, czy ja w ogóle tym sprzętem ruszę spod dworca.
Po przejechaniu kilkunastu kilometrów po oblodzonej szosie Sasza stwierdza:
– Ty maładiec! Możesz jechać!
Jestem bogiem motoryzacji!