Motolaik Tenerką na Murmańsk – część druga
No to decyzje zapadły jedziemy. Tenerka dostała nowe opony Heidenau k60 scout i halogeny, handbary, grzane manety i osłony spodu były już wcześniej zamontowane. Trochę biegam, rower itp. Ogarniamy wizy do Rosji. Ponadto trenuję jazdę, trochę szutrów, piachu i generalnie jazdy lekkim off-roadem. W dwa weekendy poprzedzające wyjazd przelatuję po 700 km, żeby tyłek i ciało przyzwyczaić no i walka z bagażami. Co bym nie robił to nie mogę się zmieścić, totalny brak doświadczenia w pakowaniu motocykla.
Po wieloletnim przyzwyczajeniu w podróżowaniu Nissanem Patrolem czy Toyotą Hilux jest to wyzwanie nie lada… Tetris i kostka Rubika to pikuś… W końcu po usunięcie połowy gratów z listy, resztę wg mnie najpotrzebniejszych rzeczy za pomocą gumek, pasków i linek jakoś udało się przytwierdzić do motocykla. Na szczęście inny przyjaciel zimą namówił mnie do zakupu znakomitych sakw http://xcountry.pl/index.php/enduro-luggage bo bez nich poległ bym na całej linii. W czasie wyjazdu z racji deszczowej pogody która nam towarzyszyła wyszła ich kolejna zaleta bo wodoszczelności tych sakw nie da się przecenić.
Później okazało się, że Krzysztof ma i tak tych gratów mniej a jednak miał wszystko co potrzebował a ja nie. No cóż doświadczenie w tej materii to podstawa.
No to startujemy wyjeżdżamy w okresie chyba największych upałów w Polsce od wielu lat, temperatura w dniu wyjazdu dobija do 40 stopni, zgrzałem się zanim motocykl z garażu wyciągnąłem.
Ponieważ mamy czas, do 20 dni na całość, od początku nie podkręcamy tempa i pierwszy nocleg zaplanowany był u przyjaciół na działce koło Ełku. Przyjaciele na co dzień mieszkają i pracują w Hiszpanii ale co rocznie na urlop wracają na swoje ukochane pojezierze Ełckie. (Dla chcących czegoś się dowiedzieć albo nawet odwiedzić rejon La Manczy w Hiszpanii gdzie Oni mieszkają na co dzień polecam ich stronę którą prowadzą http://www.hiszpania-przewodnik-intymny.com/).
W moim wypadku pyknęło 250 a Krzysztofa 400 km i tu koło Ełku zjeżdżamy się i stąd zaczyna się wspólna jazda. Tu właśnie stwierdziłem, że mój motocykl wygląda jak obładowany wielbłąd na saharyjskiej pustyni a Krzysztofa lekko dyskretnie i z gracją.. kurde jak to możliwe? Do tego widzę, że Krzysztof niemalże ma wszystko na wierzchu, potrzebuje to cyk i już wyjmuje a ja paski, gumki, troczki horror jakiś.. Rano po noclegu na werandzie domku (nie ma to jak spanie na świeżym powietrzu) trzeba te graty poskładać ponownie, Krzysztofowi to zajmuje 10 minut a mnie tak, że lepiej nie wspominać … od tej chwili mój sposób pakowania został nazwany chaosem..
No to do Rygi, pogoda dopisuje, humory też i bez problemu przejeżdżamy ponad 400 km – to mój najdłuższy jednio-dniowy etap w historii!!! Rozbijamy namioty na campingu w centrum miasta i ruszamy na wieczorne włóczęgostwo po starówce. Podczas kolacji dopinamy plan wyjazdu. Szczególnie, że z kolejnymi przyjaciółmi podróżującymi 4×4 umówieni jesteśmy na wspólne biwakowanie gdzieś w Estonii pod rosyjską granicą i trzeba dotrzeć na czas. Darmowe miejsca biwakowe w Estonii są jako tako wyposażone a położone w rewelacyjnych miejscach http://loodusegakoos.ee warto korzystać z tej strony podróżując po tym niedużym ale jakże urokliwym kraju.
Czas wjechać do Rosji, z racji umiejscowionego przejścia granicznego w centrum Narwy i chęci uniknięcia blokowania miasta przez kolejkę oczekujących, wstępnej odprawy dokonuje się przed miastem warto o tym pamiętać by nie jeździć w tę i z powrotem po mieście: odprawa tu: N59 22.660 E28 09.264.
Wreminnyj wwoz, dzięki spotkanemu na granicy rosyjskiemu motocykliście udało się sprawnie wypełnić ten pełen zawiłych pytań dokument i dość szybko w mniej niż dwie godziny włącznie z kolejką wjechać na teren Rosji. No to tu zaczyna się nasza właściwa wyprawa. Pierwszym etapem miał być Sankt Petersburg i odwiedziny u znajomego Krzysztofa ale okazało się, że gość jest „na daczy” nad jeziorem Lipowskim. Nie potrzebowaliśmy lepszej zachęty niż hasło „na daczy” a to, że to w całkiem w bok tak z 50 km od naszej trasy nie miało znaczenia. Ostatecznie wyszło w bok ponad 100 km bo to rejon przygraniczny i część dróg jest zamknięta dla „innostranców” ale co tam, to Rosja, 100 w lewo czy prawo to tak jak po chleb do najbliższego sklepu wyskoczyć. O daczy nie będę się rozpisywał bo to prywatne spotkanie ale okolice jeziora to „pierwyj sort” do wyboru piękne jeziora, zatoka fińska, lasy..
Sankt Petersburg też odwiedziliśmy ale czas był krótszy na zwiedzanie od zaplanowanego no bo byliśmy „na daczy”J. Ale i tak go starczyło na rejs po kanałach, to taki Petersburg w pigułce ale wycieczka warta poświęcenia chwili czasu. Kiedyś tu wrócę tylko dla tego miasta teraz czas było na północ.
Pierwsza awaria (i jak się później okazało ostatnia) ktoś mi gdzieś zajechał czy wyszedł na drogę potrzebowałem zatrąbić naciskam i nic… cisza. Bezpiecznik, banał wkładam nowy i strzał.. od razu myśl co jeszcze jest na tym bezpieczniku podpięte? Okazuje się, że światła stop a to już nie banał.. Szukamy, przegląd instalacji to co widać, ściągamy też zbiornik, nic nie widać poodciskaliśmy styki zakładamy bezpiecznik … i działa, jest klakson są stopy. Udało się chociaż nie wiemy co było przyczyną.. ale do tego tematu jeszcze wrócimy.
Na północ jedziemy zachodnią strona jeziora Ładogi zmierzamy na Priozersk i w kierunku kamieniołomów Ruskeala.
Droga wspaniała dla motocykli, pięknie położona wijąca się pomiędzy lasami i jeziorami a od czasu do czasu widać morze – znaczy się Jezioro Ładoga którego powierzchnia to ponad 17 000 km2 (największe w Polsce to Śniardwy raptem 113 km2). Nocujemy na brzegu tegoż jeziora .. i Krzysztof po raz pierwszy rozkłada wędkę, tak, tak Krzysztof miał w swoich bagażach również wędkę. Co prawda kiedyś wiózł na motocyklu w Afryce nawet gitarę ale to całkiem inna historia. Połowy bez sukcesu no prawie bez .. ale za to poznaliśmy kilku lokalnych wędkarzy w tym potomka Polaka który zginął podczas II wojny światowej ale wcześniej postarał się o przedłużenie swojego rodu i nazwiska. A co do sukcesów wędkarskich mamy nowy kubek:)
Ruskeala https://en.wikipedia.org/wiki/Ruskeala no cóż kamieniołomy bardzo nam się podobały, ciekawe formacje skalne, jaskinie i przekroje skał. Niestety podobały nam się do momentu w którym zdaliśmy sobie sprawę jak te jaskinie czy przekroje skał powstały, no niestety jak to w Rosji to robota więźniów, nawet nie chcę sobie wyobrażać w jakich warunkach tu żyli i pracowali. (N61 56.696 E30 34.831)
Jak by ktoś się wybierał to troszkę wcześniej (5km) bardzo malownicze wodospady tzw. dolna Ruskeala (N61 54.917 E30 37.595)
Do Petrozawodzka dojeżdżamy podczas mega burzy, drogami płyną rzeki, nawet nie wiedziałem, że motocyklem da się jechać w wodzie do 1/3 wysokości koła a czasem wyżej. W ogóle tego dnia i część poprzedniego przeszedłem szkołę życia jazdy po mokrym i krętym…
Czas na dzień przerwy od jazdy jak się później okazało jedyny ale powodu tej przerwy należy szukać w kolejnej części…,
Romek „Romulus” Piotrowski
Foto: Krzysiek „Globo” Zaczek, Romek „Romulus” Piotrowski