Quatro Fest. Targi off-road we Włoszech 2008.
Październikowy rodzinny wyjazd do Toskanii zagnał mnie do włoskiego kurortu Marina di Carrara w okolicach Pizzy. Od kilku lat odbywają się największe we Włoszech targi off-road?owe. Określenie największe oznacza, że faktycznie są olbrzymie.
Pośród setek stoisk można było obejrzeć najnowsze samochody klasy Range Rovera czy Audi Q7, można było dotknąć i pomacać dziwolągów do rock crawlingu no i przede wszystkim zapoznać się ofertą firm specjalizujących się w naszych ulubionych wyprawach. Były obecne biura turystyki specjalizujące się w wyjazdach do Libii, Algierii czy Maroka oraz firmy, które oferują wyposażenie samochodów na takie wyjazdy.
Moje szczególne zainteresowanie wzbudziło olbrzymie stoisko firm Autohome, największego w europie producenta namiotów dachowych. Jego oferta przebija australijskich i południowo-afrykańskich producentów razem wziętych. Można było zobaczyć zaawansowane modele Maggiolina, proste Overland’y czy najnowszy wyrób Overzoom. Porozmawiać z wystawcą, dostać wyczerpujące informację o ofercie i zaletach namiotów Autohome. Dotknąć, otworzyć, zamknąć, wejść – pewnie gdybym chciał uciąć sobie drzemkę też nie mieli by nic przeciw temu.
Drugie to stoisko włoskiej firmy Equipe, znanej przede wszystkim z wyjątkowych zawieszeń i akcesoriów do Land Roverów. Ze względu na ceny firma ma opinię ekskluzywnej i nie dla każdego, ale sposób wykonania, użyte materiały, dbałość o szczegóły usprawiedliwiają taką opinię. To jest tip-top tego co można osiągnąć w dziedzinie akcesoriów. Długo podziwiałem prezentowane show-cary wyprawowego Defendera i Discovery.
Niezapomniane wrażenie robiły Dakarowe ciężarówki prezentujące swoje możliwości na specjalnie przygotowanym torze.
Być może na uczestnikach Drezno-Wrocław czy Dakaru prędkości z jaki te kilkunasto tonowe monstra pokonują zakręty nie robi wrażenia. Jednak na mnie i setkach zgromadzonych widzów, taki rozpędzony potwór sunący bokiem w zakręcie na długo pozostanie w pamięci.
Podczas godzin spędzonych pośród wszelkiego off-roadowego dobra naszło mnie kilka przemyśleń. Pierwsze dość oczywiste, wciąż istnieje podział na wschodnią i zachodnią Europę. U nas ten rynek naprawdę dopiero raczkuje, jest w fazie może nie noworodka ale wciąż pozostaje niemowlakiem. U nas spotkanie z okazji 60-lecia Land Rovera zajmowało powierzchnie dużego parkingu u Nich lotniska! U nas prezentowało się kilka firm z akcesoriami u nich blisko 500.
Druga to, że technologia i elegancja wykonania ma znaczenie. Właściwie wszyscy producenci akcesoriów przywiązują olbrzymią wagę do jakości, do elegancji i do dopracowania swoich konstrukcji. I nie prawdą jest, że nieważne jak coś wygląda i jak jest zrobione „byle robiło”. Wóz drabiniasty zaprzężony w konie też „robi”. Tylko czy o to chodzi?
Kolejne targi we Włoszech w październiku za rok.
Text i foto: Marcin Gerc