Dobinsons w Hiluxie – część 2ga
Od założenia zawieszenia Dobinsona minęło 4 miesiące i przejechane zostało ok. 7 tys km. Można się chyba pokusić o pierwsze wrażenia.
Wiele osób mówiło, że jest ono twarde, nawet bardzo twarde – owszem to prawda! Zarówno przód jak i tył wyraźnie się utwardziły. Jak wszystko ma to swoje dobre i złe strony. Jeśli ktoś przyzwyczaił się do szybkiego pokonywania martwych policjantów na drodze i łagodnego ich tłumienia przez fabryczny zestaw, teraz może poczuć pewien dyskomfort. Szybkie najechanie na garba powoduje wyraźne uderzenie… nie wiem jak to inaczej opisać… ale samochód zaczął zachowywać się bardziej jak gocart albo Subaru Impraza (to oczywiście trochę żart i przesada). Co ciekawe wrażenie to nie uległo specjalnej zmianie nawet po instalacji większych 32 calowych opon Goodyeara. Pamiętajmy jednak, że moja Tojka wciąż nie ma stalowego zderzaka ani wyciągarki a Dobinsons był kupowany z myślą o utrzymaniu w przyszłości takiego ciężaru.
Twardość zawieszenie moim zdaniem to akurat wcale nie jest wada! Wręcz przeciwnie! Dzięki temu i nawet pomimo mniejszemu komfortowi samochód doskonale zachowuje się przy dużych prędkościach. Mimo znacznemu podniesieniu środka ciężkości – właśnie dzięki sztywności zawieszenia – prowadzi się doskonale. Powiedział bym, że nawet lepiej niż fabrycznie.
Opis ten jednak nie był by kompletny gdybym nie sprawdził Dobinsons’a w terenie. No i nadarzyła się doskonała okazja. Wiosenny MT Rally w Drawsku Pomorskim! 5 dni jazdy po największym poligonie w Europie. Było wszystko co można sobie wymarzyć do testów i wyrobienia opinii. Długie piaskowe czołgówki, kocie łby, błoto, szutry… i co tam jeszcze sobie wymyślimy.
Powiem krótko – zawieszenie super. Jest dokładnie tak jak chciałem aby było:) Może pokonanie „martwego policjanta na szosie” jest mało komfortowe, ale jak mamy do przejechania kilkanaście kilometrów czołgówki, sprawa wygląda inaczej. Jak z impetem trzeba przejechać przez błotnistą drogę, gdy nie wiadomo co kryje się w kałuży, gdy nagle najeżdżamy na zatopiony pień, to w dup#e mamy komfort i łagodność. Amory i sprężyny mają wyhamować impet, mają pracować. I tak jest. Zawieszenie po prostu robi!
W samochodzie praktycznie przez cały czas podróżowały 4 osoby (nie małe) a na pace było ze 100 kg. Nic nie stukało, wykrzyż był wystarczający, dobrze tłumiło zarówno małe nierówności (np. kocie łby. Kto był na poligonie w Drawsku doskonale zna drogę z Konotopu i wie, że można na niej dostać cholery!!!) oraz wszelkie duże i niespodziewane dziury podczas jazdy „po polu”. Słowem – raz jeszcze – robi.
Co bym zmienił? Co jest nie tak? Może Hilux ma ładowność 800kg ale moim zdaniem to ściema… po załadowaniu 250-300kg tył wyraźnie przysiada (co z drugiej strony nie jest dziwne). Oczywiście nie jest to coś drastycznego ale jednak niepotrzebnego. Sądzę, że wcześniej czy później zdecyduję się jednak na dodatkowe pióro w resorach. W takim samochodzie, ugięcie powinno następować później, przy większym ciężarze. Tak sądzę. Zobaczymy. Ciekaw jestem także jak przód będzie się zachowywał po dociążeniu go wyciągarką (ca. 40kg) i zderzakiem (ca. 40kg). Także zobaczymy.
Będzie o czym pisać:)
Marcin