Globall 2012 – relacja 4 stycznia
4 stycznia 2012 Cape Town
I znów, tym razem na drugim końcu świata, pomógł nam bardzo C.H.Hartwig z Gdyni. Baliśmy się strasznie procedury celnej w Cape Town. Obawy zwiększyły jeszcze opinie przemiłych pracowników Ambasady Polskiej w Pretorii w RPA, którzy przewidywali, że skończymy procedurę celną około 10 tego stycznia, mówili że w administracji w RPA w czasie świąt i po sylwestrze jest fala urlopów, to w końcu tutaj środek lata. No i wielka niespodzianka. Procedury trwały 30 minut, na wypełnienie papierów czekaliśmy jeszcze chwilę mogąc pakować samochody, kręcić, robiąc zdjęcia itp. Dostaliśmy z powrotem karnety i.. pojechaliśmy się znów spakować ;-)
Samochody nadaliśmy 21 listopada. Teoretycznie miały być w Kapsztadzie na 10 dni przed nami. Jednak sztormy na morzu północnym oraz przeciwny wiatr spowodowały, najpierw odwołanie jednego kursu. A za drugim razem opóźnienie kolejnego. Zatem statek przybył do Cape Topwn na 2 godizny przed nami 30 stego grudnia i 31 go nie udało się nam wydobyć go z portu.
Dopiero dziś 4 stycznia kontenery dotarły do DEPO w dzielnicy Maitland.
Z kontenerów samochody wyszły bez żadnych zniszczeń. Pomimo szczelnych i nowych kontenerów, szczelnej wentylacji itp. Cały sprzęt jest pokryty warstewką soli. Dało się to we znaki instalacji elektrycznej w Daihatsu. Naruszony wyciąganiem akumulatora stary styk skorodował do końca i Daihat stracił jeden z konektorów przy akumulatorze. Kompletnie zasolone były styki kabla do rozrusznika, zatem początkowo samochód nie chciał zapalić rozrusznik wydawał z siebie jęk i wszyscy zastanawialiśmy się co mogło zablokować silnik? Do akcji już miał wkroczyć Land rover z wyciągarką. Jednak po wyczyszczeniu styków, przewodów, mocniejszym dokręceniu śrub itp. Udało się auto odpalić i o własnych siłach wyjechać z kontenera.
Teraz już naprawdę możemy ruszyć… dalej na południe, aż do krańca ziemi :- )