Mazungu jadą do Afryki czyli o wyprawie do Konga (DRC)
Gdy skończą się zimowe ferie zapraszam na kolejne spotkanie Passion4travel.pl. Widzimy się 18 lutego o 20:30 w gościnnych progach Kina Praha w Warszawie.
Spotkamy się z dobrze znanym Michałem Synowcem „Zetorem”, który już kilkukrotnie fascynująco opowiadał o niezwykłych wyprawach do Afryki. Michał to jednak niespokojna dusza. Ciągle wymyśla coś nowego. Tym razem poniosło go do Konga ! Tam naprawdę mało kto wybiera się na urlop.
Oto co sam napisał o tej wyprawie.
Namibia, Botswana, Zimbabwe, Zambia, Mozambik… nawet Angola – to już poznane, wielokrotnie przejechane i kolorowe kraje Południowej Afryki. Trzeba szukać dalej, więc oglądając globus rzucił mi się w oczy kraj wielkości Europy, położony trochę bardziej na północ. Demokratyczna Republika Konga.
Prawie wszyscy podróżnicy przemierzający zachodnią stroną Afrykę z północy na południe (lub odwrotnie) Kongo traktowali jak czarna dziurę, która trzeba jak najszybciej przebyć i skupiali się na szybkim tranzycie z Kinszasy do granicy z Angolą.
A jest to kraj zupełnie nie odkryty, mający w sobie bardzo wiele tajemnic i wciąż czekający na opisanie. Przygotowując wyjazd dużo naczytałem się o niepokojach, niestabilności, ludożercach, wojnie, Mai-Mai i partyzantce 26 Maja – słowem o samych najgorszych rzeczach jakie mogą nas spotkać w lesie równikowym.
I oczywiście jak to zwykle bywa, wszystkie te informacje, przekazywane w głównych mediach i znalezione w Internecie były potężnie, ale to potężnie przesadzone. Już po kilku dniach okazało się, że strach ma wielkie oczy a nasza wyprawa będzie jedną z najciekawszych jakie zorganizowałem. I że o rzetelną informację o miejscach mało dostępnych lub odciętych od „mainstreamu” nawet teraz, w dobie zalewu informacji jest bardzo trudno. Taki mały przykład.
Przejście graniczne między Angolą a Kongiem w Dilolo. Szukam o nim informacji przy planowaniu trasy bo jakoś z tego Konga chcę wyjechać a to przejście najbardziej „pasuje”. Największy, międzynarodowy portal podróżniczy podaje, ze przejście jest bardzo niebezpieczne, zaminowane, nieczynne i stanowczo odradza przekraczanie tutaj granicy. Ale będąc jakiś czas temu w Luau (miasto po stronie angolskiej) widziałem na własne oczy ruch graniczny, szmugiel paliwa, chińczyków budujących most graniczny – więc o co chodzi? Podobnie było przy zbieraniu informacji o misjach, drogach, błocie, chorobach.
Zapraszam na pokaz slajdów oraz krótką prelekcję o tym jak się podróżuje po Kongo. Opowiemy co można spotkać na drodze i jakich przygód należy oczekiwać.