PODWÓJNE Spotkanie Podróżników – Sambor i LosWiaheros.pl !!!
Moi Drodzy !
Taki wieczór nie zdarza się często ! Panie, Panowie, Przyjaciele… 9 lutego kolejne spotkanie Passion4travel. Spotkanie niezwykłe bo podwójne ! Jednego wieczoru będziemy uczestniczyć w dwóch prezentacjach. Początek o 18:00 .
Pierwszej; Krzyśka Samborskiego „Sambora”, który opowie o swoich motocyklowych przygodach i podróżach oraz najnowszej książce pt. „Zjadłem Marco Polo”.
Drugiej; Alicji Rapsiewicz i Andrzeja Budnik parrze Polaków, która w 2009 wyruszyła z Polski na wschód w celu okrążenia Ziemi bez latania samolotami. Ich losy można było śledzić na www.loswiaheros.pl – blogu pisanym z drogi. Alicja i Andrzej opowiedzą o swojej wyprawie starym 4Runnerem przez Australię.
Pozwólcie, że lepiej przedstawię wam naszych gości !
Krzysztof Samborski, w środowisku motocyklowym znany jako Sambor – dziennikarz i podróżnik, były redaktor naczelny pisma MOTO VOYAGER od ponad 20 lat w siodle motocykla zwiedza świat, takie kraje jak Afganistan, Indie, Maroko czy Mongolia to jego pasja. Liczne i częste wojaże pozwoliły mu zgromadzić bogate doświadczenie w najrozmaitszych tematach związanych z turystyką motocyklową.
Plonem jego kilkunastu podróży po Azji jest książka „Zjadłem Marco Polo”. Książka traktuje o wrażeniach i obserwacjach autora z jego kilkunastu podróży po krajach Azji Centralnej: Kirgizji, Tadżykistanu, Uzbekistanu, Afganistanu i zachodnich Chinach. Jednak nie ma tu mowy o tekstach w stylu „przyjechałem, zjadłem kolację i poszedłem spać”. Ta książka to reportaż, trochę pogłębiony o dygresje historyczne, ale bez zbędnego dydaktyzmu.
Alicja Rapsiewicz i Andrzej Budnik – para Polaków, która w lipcu 2009 wyruszyła z Polski na wschód w celu okrążenia Ziemi bez latania samolotami. Po półtora roku i dotarciu do Australii (lądem i morzem), w połowie drogi stwierdzili, że wcale im na tym już nie zależy i zawrócili z powrotem na zachód. Najpierw wskoczyli na angielski jacht, którym pływali przez cztery miesiące pomiędzy indonezyjskimi wysepkami, a później wsiedli na rowery, którymi z Bangkoku przez Hong Kong, Japonię, afgański i tadżycki Pamir dopedałowali do Polski. Ich losy można było śledzić na www.loswiaheros.pl – blogu pisanym z drogi, a teraz powoli zamienianym w platformę pełną inspiracji oraz praktycznych porad na temat podróżowania bliżej lub dalej.
Ich prezentacja to “Amatorzy na czterech kołach”
Gdy dopłynęliśmy jachtem do Australii, wiedzieliśmy jedno – chcemy kupić samochód terenowy i zobaczyć dzięki niemu kraj, który znamy z filmów przyrodniczych. Przemierzaliśmy ją starym samochodem terenowym (4Runner), zamienionym w mobilny dom. Australia kompletnie nas zmieniła – zapomnieliśmy o zegarkach, wygodach cywilizacyjnych i zaczęliśmy żyć i oddychać przyrodą. Jak nigdy dotąd, nasze życie dostosowało się do rytmu natury – wschodów i zachodów słońca, pozalewanych dróg, białych wydm i buszu pełnego dzikich zwierząt. Wieczory spędzaliśmy przy ognisku, na którym gotowaliśmy kolację, a poranną kawę piliśmy słuchając ptaków kakadu, które nam bezwzględnie towarzyszyły.
Jako kompletne żółtodzioby offroadowe, wszystkiego co z tym związane, uczyliśmy się na własnych błędach i doskonale pamiętamy pobłażliwe spojrzenia Australijczyków, na nasze terenowe wybryki. Kilka holi „na taśmie” i spektakularne utknięcia w błocie zwykle kończyły się nową znajomością i kratką piwa, którą wspólnie opróżnialiśmy wieczorem. To wszystko jednak sprawiło, że przyjazd do Australii powinniśmy rozpatrywać w kategorii największych błędów życiowych – jesteśmy od Krainy Kangurów uzależnieni i zapomnieć o niej nie możemy. Co więcej, chętnie tę chorobę przekazujemy dalej, więc jeśli zamierzasz przyjść na nasz pokaz, przygotuj się na najgorsze ;-)