Tylny zderzak do Hiluxa
Mój Hilux powoli, powoli zaczyna przypominać samochód a nie deskorolkę. Po zawieszeniu (Dobinson) oraz snorkelu (Safari) przyszedł czas na porządny tylny zderzak.
Z jakiś niezrozumiałych względów Toyota wypuszcza Hila z fabryki bez jakiegokolwiek tylnego punktu holowniczego?! Rozumiem, że można założyć belkę z hakiem do przyczepy, ale jeśli nie chcę ciągać przyczepy? Jeśli nie chcę mieć z tyłu pługu, który przy każdym wjeździe w teren będzie rył w ziemi? Zresztą… każda osobówka ma jakieś ucho z tyłu. Dlaczego więc nie mam go HiLux? Nie rozumiem!
Tak czy inaczej trzeba było temu jakoś zaradzić. Musiałem to zrobić! Ilość wysłuchanych złośliwości od zawiedzionych kolegów, którym musiałem odmówić pomocy tłumacząc; „Sorry, Stary! nie mogę Ci pomóc bo nie mam haka! Zadzwoń do Irka/Krzyśka/Cypisa/Wiktora może On pociągnie Cię do Orlenu” przerosła moją wytrzymałość nerwową.
Tak więc zapadła decyzja – pod pretekstem robienia ucha do holowania – robimy zderzak. Oczywiście przed rozpoczęciem jakichkolwiek robót przeszukałem oferty „znanych” firm. Niestety… to co znalazłem było horrendalnie drogie i brzydkie. Gdyby jeszcze było ładne? albo tanie? Ale nie, jest i brzydkie i drogie. Bez sensu.
Pomysł na zderzak był dość prosty… ma mieć wszystko:) Hak do przyczepy, solidne punkty do podpięcia taśmy, możliwość instalacji wyciągarki oraz dodatkowe oświetlenie. Do tego ma być możliwie wysoko oraz być MOCNY! Świadomie zrezygnowałem z odchylanego ramienia na koło zapasowe. Pierwotnie było ono przewidziane i konstrukcja była do takiego rozwiązania przygotowana, jednak analiza za-i-przeciw wyeliminowała tą opcję.
Ramie aby było solidne musi być grube i mocne (czytaj: ciężkie) a i tak zawsze trochę lata. Do tego koło zamocowane w ten sposób jeszcze bardziej wydłuża i tak pioruńsko długiego Hila, no i na sam koniec konieczność otwierania całego ramienia za każdym razem gdy chce się skorzystać z paki! Nawet aby otworzyć szybę, trzeba by otwierać koło. Zrezygnowałem.
Pracę rozpoczęły się od stworzenia kartonowego szablonu.
Następnie trzeba było usunąć kawałek blachy tak aby zrobić miejsce na wyciągarkę. Wiem, wiem. Już słyszę te głosy, że to ingerencja w nadwozie, że szkoda, że można ta blachę ominąć a i tak da się założyć zderzak. A ja twierdzę, że tak jest dobrze… konstrukcyjne mocowanie zderzaka jest mocniejsze, siły rozkładają się równomiernie, a wyciągarką ładnie mieści się obok koła zapasowego (32 cale) po nadwoziem.
Potem przyszedł czas pierwszych przymiarek głównego elementu nośnego.
oraz dalsze pracę nad „boczkami zderzaka”
Trzeba przyspawać solidne haki (wspawane głęboko do wnętrza)
Jeszcze przymiarka oświetlenia oraz kwadrat do mocowania np. haka przyczepy.
I zderzak jedzie do malowania
A tak wygląda gotowy. Tablica – na razie – ładnie zasłania puste miejsce wyciągraki.
Całość została wykonana przez Dawida Paciorka (www.maxi4x4.pl), któremu serdecznie dziękuję:) CDN…