Campus Islandia Expedition 31.07.2011
Z nad jeziora Myvatn ruszany w kierunku interioru, znajdujemy na mapie dróżkę oznaczoną jako szlak górski. Droga nas już od samego początku nie rozpieszcza, po paru godzinach kluczenia miedzy kamieniami dojeżdżamy do niesamowitego wodospadu Hrafnabjargafoss. Widok który tam zastajemy rekompensuje nam z nawiązką trudy drogi. Po sesji fotograficzno filmowej z wodospadem w roli głównej ruszamy dalej w kierunku południowym z zamiarem dojechania do drogi F910 którą dotrzemy do wulkanu i jeziora w nim położonego – słynnej Askji. Od wodospadu mamy do przejechania około 90km, co wydaje nam się spokojnie do zrobienia w 3 godziny. Niestety droga weryfikuje nasze plany. To co my, nasz samochód a podstawowo nasze opony i amortyzatory przeżywają jest ciężkie do opowiedzenia.
Średnia prędkość jaką osiągamy na tym szlaku nie przekracza 10 km na godzinę. Kiedy wieczorem docieramy do drogi która ma nas zaprowadzić do Askji z przerażeniem patrzymy na stan naszego paliwa. Do tego droga która jest oznaczona na mapie kolorem żółtym praktycznie nie różni się od górskiego szlaku. Zaczynamy liczyć czy jesteśmy w stanie dotrzeć do cywilizacji czy też będziemy musieli wzywać Islandzki Rescue Team. Sprawdziliśmy telefon satelitarny i wybraliśmy nową trasę w przeciwnym kierunku od zamierzonego wcześniej. Za cel na nocleg obraliśmy LANGMANALAUGAR górskie schronisko położone na totalnym odludziu – 89 kilometrów od najbliższego miasteczka Akureyri.
Droga prowadziła przez pola lawowe, wijąc się niemiłosiernie. Do tego po drodze zaliczyliśmy parę przepraw przez rzeki oznakowanych zakazem pokonywania w pojedynczy samochód. Po 18 godzinach jazdy ukazał nam się w reszcie budynek górskiego schroniska. Nocleg mimo temperatury wynoszącej 4 C i wietrze wiejącym z taką prędkością że bujało naszym samochodem niczym promem na morzu północnym okazał się przyjemny dzięki działającemu z wielką mocą ogrzewaniu Webasto. Została nam tylko jedna wielka niewiadoma na poranek…. czy starczy nam paliwa na zjazd do cywilizacji.
Text: Michał Rej, Zdjęcia: Piotr Stańczak