Krzysztof Hołowczyc – Dakar 2009
Jakie to uczucie ukończyć Dakar w pierwszej piątce, wśród najmocniejszych teamów fabrycznych i największych rajdowców cross-country na świecie?
Muszę powiedzieć, że po tegorocznym Dakarze jeszcze do dzisiaj nie ochłonąłem. O tym, że ukończę ten morderczo trudny rajd w pierwszej piątce nawet nie marzyłem. W głębi serca liczyłem najwyżej na wbicie się do pierwszej dziesiątki, co już byłoby i tak wielkim wyczynem. Pamiętajmy, że na starcie stanęło blisko 200 doświadczonych załóg. Wiadomo, że każdy team walczył o jak najlepszą lokatę, ale to zespoły fabryczne zawsze mają największe szanse na podium. Osobiście jestem szczęśliwy, że udało mi się ten rajd ukończyć i w dobrym stylu dojechać do mety.
Czy trudno było Ci się przestawić z rajdów płaskich na ściganie się w cross-country? Co sprawiało Ci największą trudności w jeździe terenowej?
To nie jest tak, że jednego dnia wysiadasz z rajdówki i mówisz: „Teraz będę się ścigał w rajdach terenowych”. Sam wiesz, że jazda terenówką wymaga odpowiedniego przygotowania. Mówię tu przede wszystkim o porządnym przygotowaniu kierowcy. Nie tylko fizycznym, ale przede wszystkim pod względem umiejętności. To wymaga setek godzin spędzonych za kierownicą auta w każdym terenie i przy każdej pogodzie. Stopniowo zdobywane doświadczenie procentuje coraz lepszymi umiejętnościami i pozwala na udane starty w coraz poważniejszych zawodach. Dla mnie największym wyzwaniem było właściwe połączenie doświadczenia wyniesionego z rajdów płaskich z umiejętnościami nabytymi za kierownicą samochodu terenowego. Ostatni Dakar pokazał, że jazda Carlosa Sainza w stylu WRC, jest w warunkach pustynnych bardzo ryzykowna i może zakończyć się nie tylko pożegnaniem z pozycją lidera, ale też nieukończeniem rajdu, do którego przygotowywał się przez cały rok. Wypracowanie wyważonego i skutecznego stylu jazdy jest dla kierowcy rajdowego, który ma zakodowaną walkę o ułamki sekund jest bardzo trudne. Widzę jednak po sobie, że jest możliwe. Jeśli uda się kierowcy odpowiednio wypośrodkować szybkość i rozwagę, staje się on bardzo trudnym rywalem dla innych zawodników.
Gdzie Twoim zadaniem jest miejsce rajdu Dakar? W Afryce czy w Ameryce Południowej, a może w zupełnie nowym miejscu np w Azji? Czy nie sądzisz, że nazwa Dakar zobowiązuje do obecności w Afryce?
Z punktu widzenia nazwy, masz rację. Dakar leży w Afryce. Jednak myślę, że od tego roku słowo Dakar przestało oznaczać miejsce jego afrykańskiej lokalizacji, a stało się dla ludzi wyłącznie synonimem najtrudniejszego terenowego rajdu na świecie. Myślę, że dzięki przeniesieniu do Ameryki, rajd ten nie będzie już kojarzony wyłącznie z Afryką. Być może w przyszłości z jakiegoś względu odbędzie się w jeszcze innej części świata. Najważniejsze jednak jest to, aby rajd był względnie bezpieczny dla wszystkich uczestników. Zarówno dla setek kierowców, jak i dla tysięcy ludzi pracujących w teamach oraz przy organizacji. Rok temu zagrożenie ze strony terrorystów było bardzo realne i organizator Dakaru podjął jedyną, słuszną decyzję o jego odwołaniu i przeniesieniu na inny kontynent. Mogę jednak powiedzieć, że miałem okazję startować zarówno w edycjach afrykańskich, jak i tej amerykańskiej i według mnie oba rajdy były niezwykle trudne i mimo, że nieco różne od siebie, to w tym samym stopniu godne nazwania ich najtrudniejszym rajdem terenowym świata.
Czy uważasz, że będziesz mógł poprawić tegoroczny sukces samochodem z silnikiem benzynowym i sztywnym mostem z tyłu ? czy było to już absolutne maksimum, co można było osiągnąć Nissanem Navarą w takiej specyfikacji?
Po tegorocznym Dakarze inżynierowie z Overdrive’u będą mieli znowu ręce pełne roboty. Usterki, które nam się przytrafiły to dla nich kolejne wskazówki, co należy przeprojektować i zmienić, żeby samochód był jeszcze większym twardzielem. Ja wierzę w to, że kolejne wcielenie Navary ma szansę na walkę o zwycięstwo w następnym rajdzie. Jest teraz wystarczająco dużo czasu, aby dopracować konstrukcję i poprawić elektronikę. Tegoroczny przejazd w Dakarze udowodnił, że ten samochód jest na tyle dobrą i sprawdzoną konstrukcją, że można nim walczyć w niewiarygodnie trudnych warunkach i dojechać do mety na bardzo dobrej pozycji. Podium mieliśmy dosłownie na wyciągnięcie ręki. Co prawda w tym roku to nam się nie udało, ale wierzę, że w następnym rajdzie będziemy mieli ogromne szanse stanąć na pudle.
Jaka jest tajemnica Overdrive Racing, który przygotował i serwisował Nissany: Twój i Tollefsena. Dlaczego z podobnymi samochodami, którymi startowałeś wcześniej, miałeś problemy techniczne, a tym razem prawie żadnych.
Overdrive Racing to profesjonaliści w każdym calu. Przede wszystkim ciężko pracują nad udoskonalaniem samochodu tak, aby z roku na rok był coraz lepszy i bardziej niezawodny. Inżynierowie cały czas obserwują jak sprawuje się samochód w najtrudniejszych warunkach i starają się eliminować słabe punkty w konstrukcji auta. Mówi się, że „Słaba kość pęka”. Oni starają się te „słabe kości” wyeliminować. Sam często mówię im co według mnie szwankuje, co mogłoby działać lepiej, co poprawić, aby samochód był bardziej niezawodny, a oni to po prostu robią. Rezultat takiej współpracy jest jak widać dobry, bo z rajdu na rajd idzie nam coraz lepiej, a ciężkie awarie zdarzają się już bardzo rzadko. Myślę, że właśnie to profesjonalne podejście do przygotowania samochodów wspólnie z ich kierowcami, jest sekretem Overdrive`u. Oni świetnie wiedzą, że nasz sukces jest ich sukcesem i ciężko pracujemy na niego wspólnie.
Mitsubishi wycofało się z Dakar! Chodzą plotki, że VW może to również uczynić. Jak wpłynie to na przyszłość Dakaru? Czy nadchodzi czas wielkich zmian? A może powrót do amatorskich korzeni?
Trudno to jednoznacznie ocenić. Ale wydaje mi się, że jeżeli Rajd Dakar sięga swoimi tradycjami roku 1977 i oprócz zeszłorocznej edycji nigdy nie został odwołany, ma szansę dalej być największym wyzwaniem dla setek kierowców, budząc w nich ogromne zainteresowanie i determinację, aby w nim wystartować. To, czy rajd Dakar umrze, czy dalej będzie rozgrywany zależy głównie od woli ludzi, a nie wyłącznie od sytuacji finansowej na świecie. Może być tak, że rajd zmieni nieco swoje oblicze i będą w nim startować jedynie ci zawodowi kierowcy i amatorzy, którzy na własną rękę będą zdobywali środki na sfinansowanie swojego startu. Brak teamów fabrycznych wcale nie musi oznaczać końca Dakaru. W zeszłym roku widziałem kiedy po odwołaniu rajdu, wielu kierowców nie mogło wręcz w to uwierzyć. Widziałem prawdziwe łzy zawodu i rozpaczy na twarzach tych kierowców, którzy poświęcili wszystkie swoje pieniądze i miesiące ciężkiej pracy, aby stanąć na starcie Dakaru. Wierzę, że właśnie dzięki takim ludziom jak oni, rajd ten nie zniknie z kalendarza światowych zawodów motoryzacyjnych.
Od kilku lat startujesz w kolejnych edycjach Dakaru i pucharze świata Cross-Country. Co radziłbyś amatorskiej załodze, która chciałaby wystartować w pustynnym maratonie po raz pierwszy?
Oprócz gruntownego i rzetelnego przygotowania siebie i sprzętu mogę poradzić, aby pilnie wyciągali wnioski z błędów popełnianych przez siebie oraz innych zawodników. Wszystko po to, aby uniknąć wielu problemów, które zawsze pojawiają się przed załogami podczas rajdu. Wielu rzeczy można się nauczyć samemu, ale równie wielu cennych rzeczy można się nauczyć bacznie obserwując innych. Muszę powiedzieć, że z wielką uwagą śledziłem przygotowania i start w Dakarze moich polskich kolegów, którzy w tym roku zadebiutowali w rajdzie. Wielokrotnie podczas naszych rozmów mówili mi, że starają się podglądać poczynania konkurentów i później nie powtarzać popełnianych przez nich błędów. Chłopaki twierdzili wielokrotnie, że między innymi dzięki temu zawdzięczają swoje świetne lokaty, jakie zajęli na mecie rajdu. Muszę się z nimi zgodzić, bo sam od początku mojej dakarowej kariery starałem się robić to samo. Wiem, że nie da się unikać wszystkich błędów tylko dzięki swoim obserwacjom, ale dobre wyciąganie wniosków z cudzych błędów jest bardzo przydatne szczególnie tam, gdzie stawką jest walka o najwyższe trofeum. W przypadku Dakaru można nim nazwać już samo ukończenie rajdu.
Twoje plany na nadchodzący sezon? Czy będziemy mogli dopingować Cię na kolejnym Dakarze ? gdziekolwiek będzie się odbywał?
Jak sam zauważyłeś, nie wiadomo jakie mogą być dalsze losy Rajdu Dakar, choć chciałbym bardzo, aby odbywał się dalej w nie zmienionej formule. Jeżeli wszystko będzie się układało po mojej myśli, to ze swojej strony zrobię wszystko, żeby wystartować w kolejnej edycji. To jednak zależy m.in. od mojego sponsora, PKN ORLEN, i jego dalszego zaangażowania w projekt Dakar. Rozmowy są w toku i mam nadzieję, że zakończą się dla mnie i całego ORLEN Teamu pomyślnie, choć oczywiście trzeba zdawać sobie sprawę, że w dobie kryzysu bardzo ciężko jest pozyskać odpowiednie środki. Na razie nie mogę więcej zdradzić. Mogę tylko dodać, że gdziekolwiek miałby się odbywać kolejny Dakar, będę się starał ze wszystkich sił stanąć na jego starcie i walczyć, tym razem o podium. Myślę, że są na to realne szanse, bo doświadczenie mam coraz większe, mam jednego z najlepszych pilotów na świecie, samochód jest coraz bardziej niezawodny. Cóż więcej potrzeba oprócz woli zwycięstwa i odrobiny szczęścia?
Rozmawiał: Marcin Gerc
Foto: Orlen Team