Patagonia – Carretera Austral
Z każdym zakrętem drogi wspinamy się coraz wyżej. Droga wiedzie nas wzdłuż skalistych i stromych brzegów Rio Baker. Określenie „droga” jest może zbyt dużym eufemizmem na utwardzony szlak z mnóstwem dziur i niebezpiecznych zakrętów, znikających za urwiskami tej dzikiej krainy. Już dawno pożegnaliśmy się z asfaltem i zbliżamy się do miejscowości Cochrane. Jest to ostatnie większe skupisko ludzi na Carretera Austral w chilijskiej Patagonii.
Pomysł dojechania na sam koniec drogi numer 7 w Chile, narodził się jeszcze podczas poprzedniej motocyklowej wyprawy do Ameryki Południowej. Jednak wówczas nie wystarczyło chyba determinacji i umiejętności w jeździe motocyklem, żeby sprostać temu wyzwaniu. Tym razem punkt ten obowiązkowo znalazł się na liście naszych celi. Przygodę z Chile rozpoczęliśmy na małym przejściu granicznym w okolicach wulkanu Osorno. Pogoda wówczas nas nie rozpieszczała i uroki okazałego olbrzyma skrywały ciężkie chmury. Jak się okazało podczas kolejnych tygodni podróży aura w tej części świata bywa bardzo kapryśna i trzeba mieć sporo szczęścia, aby odsłoniła walory przyrody dla ludzkiego oka. Chyba jesteśmy szczęśliwcami, bo już nazajutrz mogliśmy podziwiać ośnieżony wierzchołek w całej krasie.
Z Carretera Austral zetknęliśmy się po raz pierwszy w Puerto Montt, jednak tylko na moment, ponieważ zdecydowaliśmy się bardziej eksplorować w tym momencie wyspę Chiloe. Przypomina ona w wielu miejscach krajobraz Szkocji, mocno pagórkowaty z mnóstwem osad. Odwiedzamy tam kolonie pingwinów, kilka malowniczo położonych latarni morskich i zajadamy się pysznym ceviche.
Po kilkudniowym pobycie łapiemy prom z Quellon do Chaiten i po 6 godzinnym rejsie wracamy ponowie na Carretera Austral.
Każdy dzień w drodze na południe zaskakuje nas coraz bardziej. Świadomość, że kolejne kilometry odkryją przed nami nowe nieznane nam krajobrazy jest bardzo podniecająca… Do Coihaique, największego miasta w tej części chilijskiej Patagonii, docieramy podziwiając po drodze Park Narodowy Corcovado, Parque National Queulat, oraz Parque National Rio Simpson. I jest to dopiero przygrywka do kolejnych atrakcji…
Prawdziwa Carretera Austral zaczyna się dopiero z końcem asfaltu. Jest to spore wyzwanie dla kierowcy. Należy zachować wzmożoną czujność na tych wymagających szlakach. A przecież krajobrazy skutecznie rozpraszają uwagę prowadzącego pojazd! Brzegami jeziora General Carrera docieramy do Puerto Rio Tranquilo i dalej do Puerto Bertrand, malowniczej osady nad jeziorem o tej samej nazwie.
Można tu do woli korzystać ze spływu kajakami bystrym nurtem rzeki jak i spróbować szczęścia w łapaniu ryb.
Około 120 km za Cochrane docieramy do Puerto Yungay gdzie jedyną opcja aby kontynuować podróż na południe jest przeprawa promowa, która łączy się w Rio Bravo z ostatnim odcinkiem drogi numer 7 do Villa O’Higgins. Ten darmowy dla podróżujących prom zabiera kilkanaście pojazdów i płynie 30 minut pośród malowniczych górskich krajobrazów.
Nasz pojazd dzielnie sprawuje się na tych wymagających szlakach. Gruntowne przygotowanie go przed wyjazdem dało nam gwarancję, że nie będziemy mieli z nim większych problemów. Jak do tej pory tak się dzieje, pomimo naprawdę drobnych usterek, przejechaliśmy już w Ameryce Południowej kilkanaście tysięcy kilometrów.
Ostatni odcinek drogi jest szczególnie urokliwy i wymagający.
Mnóstwo wodospadów i wodospadzików spływających ze zboczy przy samej drodze nie daje oderwać od siebie wzroku. Potargane drzewa od wiatrów i bujna roślinność mocno różni się od argentyńskiej w tej części kontynentu. Docieramy do Villa O’Higgins, a następnie do Bahia Bahamondes, gdzie znajduje się przystań promowa skąd można popłynąć na lodowce. My jednak wracamy do Villa O’Higgins i wynajmujemy mały domek z kominkiem, aby ogrzać się przy ogniu i popatrzeć na otaczające nas góry…