Motolaik Tenerką na Murmańsk – część pierwsza
Facet który przed rokiem na 50-kę kupił sobie motocykl (Yamaha Tenere) wpadł na pomysł a raczej dał się podpuścić przyjacielowi na wspólny wypad do Murmańska i nad Morze Barentsa. Trasa na 2-3 tygodnie ponad 6 tys. km do zrobienia.. głupota czy podróżnicza nieuleczalna choroba?
Zważywszy na nikłe motocyklowe doświadczenie ktoś powie głupota …ale czy na pewno? Jeździłem na motocyklach jako nastolatek czyli jak byłem młody jurny ale potem nastąpiła wieloletnia przerwa, jakoś nie ciągnęło…
Ciągnęło za to do 4×4, podróżowania, odwiedzania odległych miejsc, bardziej lub mniej na dziko, w dobrym towarzystwie a nawet i samotnie… I przez lata udało się odwiedzić wiele krajów i miejsc na kilku kontynentach, spać na plażach, w górach, podejrzanych miejscach, pod namiotem, chmurką, samochodem a nawet w bagnie…
Za środek transportu służyły między innymi i quady i samochody no to czemu nie motocykl..
Yamaha XT660ZA Tenere (tzw. „mała Tenerka”) od jakiegoś czasu mi się podobała i miałem takie przemyślenia, że jakbym chciał kiedyś kupić to właśnie ten a nie żaden inny… do tego przyjaciele i koledzy podróżowali na motocyklach a jakże również na Yamaha Tenere.. potem te opowieści jaki to świetny, wygodny i dostosowany do potrzeb podróżnika motocykl.. do tego że prawie bez awaryjny a że mało pali itd.. Mając to wszystko w głowie nagle na początku 2017 r dociera do mnie informacja umiejętnie podana przez tego samego przyjaciela który później namówił na Murmańsk J, że z Tenerką koniec nie spełnia euro 4 i zostało kilkanaście nowych sztuk na Polskę. Jak brać to teraz i, że On właśnie kupił i takie tam…
A, że za kilka miesięcy miałem obchodzić 50-te urodziny (no co za przypadek) to dodanie 2 do 2 nie było trudne i tak w garażu pojawiła się całkiem nowa „mała Tenerka” … No to jak się pojawiła to nie może mchem porastać. Co weekend coraz dalsze wycieczki, doświadczyłem jednak nie miłego zaskoczenia! okazało się, że z wiedzy którą nabyłem jako nastolatek na Komarkach, WSK-ach, MZ-tkach czy Jawie praktycznie nic nie zostało… Czyli te same błędy, wahania itd… No cóż jak od początku to od początku… Parę lekcji i zaczynam czuć się co raz lepiej „wjeżdżam się”. Kilka razy na mazury, włóczęgi koło domu tak, że kończę sezon a na liczniku prawie 5 tys. km dużo? nie dużo? ale już coś jest.
Zaliczona jedna czy druga gleba ale bez poważnych skutków dla Tenerki i ciała, jest ok.
Ponieważ od początku był plan jednak na jakieś dalsze wyprawy zimą zbieram i montuję graty, osłony, stelaże pod sakwy itd. Ale pomysłu na wyprawę nie ma…
I tak aż do wiosny a jak wiosna energia wraca to i pomysły się rodzą jeden po drugim i tak pojawiła się Mongolia a może Kazachstan a może… itd. aż któregoś dnia Krzysztof wymieniany wcześniej przyjaciel dzwoni i mówi – Murmańsk co Ty na to?
Murmańsk powiadasz a tam po drodze jezioro Ładoga, Karelia, jezioro Onega, Morze Białe, Barentsa może Nordkapp….
potem Laponia zawsze tam chciałem a jakoś się nie złożyło, dobra niech będzie Murmańsk!!! Za chwilę jednak przyszła refleksja, przecież to ponad 6 tys. km wyjdzie i to w max kilkanaście dni a ja w cały ubiegły sezon zrobiłem niecałe 5!?! Trzeba będzie się przygotować na otarty tyłek ale słowo się rzekło.
Wstępnie miało pojechać 4-6 osób/motocykli ale jak to bywa, temu termin nie pasuje, temu coś i tak zostało nas dwóch. No to jedziemy, nasz team Krzysztof bardzo doświadczony podróżnik również na motocyklu na którym odwiedził i Pamir i kilka krajów Afrykańskich i Bałkany i jeszcze wiele innych miejsc i ja mający wieloletnie doświadczenie w podróżowaniu po świecie ale na motocyklu najdalej to w Giżycku byłem…
No to czas przygotować siebie i motocykl ale to już w następnej części..
Romek „Romulus” Piotrowski
Foto: Krzysiek „Globo” Zaczek, Romek „Romulus” Piotrowski